
Snucie analogii między Holocaustem a dzisiejszą Polską to trywializowanie najstraszniejszej zbrodni w historii świata - pisze Wiktor Świetlik w opinii dla portalu Wirtualna Polska.
Kiedyś przyjmowano zasadę, że argument "ad hitleram" kończył dyskusję, a używający go ją przegrywał. To było w innych, choć niby nieodległych czasach. W świecie, w którym już wszyscy zdążyli po tysiąc razy porównać swoich przeciwników do Hitlera i Stalina nie może budzić zdziwienia, że i ta data zaczęła być wykorzystywana. Skoro mamy rocznicę zakończenia działalności niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz to przecież trzeba to wykorzystać. Bo przecież prawica walczy z aktywistami LGBT. Minister Ziobro kłóci się z sędziami. Albo na drugą nóżkę, bo muzułmanie osiedlają się na Zachodzie i część z nich jest nietolerancyjna. Albo, bo Trump męczy Meksykanów, którzy nielegalnie przekraczają granicę. Każdy znalazł jak widać coś dla siebie, a raczej dla swoich adwersarzy.
Każdy kto chciał, bo szczęśliwie jednak spora grupa publicystów, polityków i influenserów uznała, że nie warto. Mieli rację. I rację miał Marian Turski mówiąc, że Holocaust "nie spada z nieba", ale z jego diagnozą, że może zdarzyć się wszędzie się nie zgadzam. Nie spadł z nieba, tylko był efektem wielu wieków historii Niemiec, szczególnie zmian zachodzących w tym kraju w XIX I XX wieku.
Foto:pixabay.com